poniedziałek, 1 lipca 2013

12


Obudzilam sie,byla 10, swietnie, zaspalysmy na lekcje ktore byly od 9.30.Szybko obudzilam Caroline ,ubralysmy sie i zjadlysmy kanpki ktore mialysmy na drogę.Spakowalysmy do torebek co potrzeba i ruszylysmy na lekcje.Nie powiem, troche balam sie wejsc do klasy ale moja przyjaciolka mnie pchnela na drzwi wiec musialysmy wejsc po tym walnieciu w drzwi.
-dzien dobry i przepraszamy za spoznienie-powiedzialam
n-dzien dobry kochana, tak sie ciesze ze wrocilas.Klasa sie na mnie rzucila, moj brat Niall,Zayn zaczeli mnie sciskac, Liam siedzial zagryzajac warge, widac bylo ze jest nerwowy. Nie podobalo mu sie ze wrocilam.Poszlismy do lawki, usiadlam kolo niego, tak chcialam go scisnac i sie przywitac ale nie zlamalam sie. Nie podszdl do mnie, nie usmiechnal sie po co mialam sie narzucac ?Lepiej bedzie jak nie bedziemy ze soba rozmawiac-pomyslalam i zajelam sie lekcja, Niall odwrocil sie w nasz strone
N-poszlabys ze mna na bal ?-wyszeptal
-no pewnie, bedzie mi bardzo milo prosze pana-powiedzialam usmiechajac sie
N-dziekuje Ci, dla mnie bedzie zaczyt pojsc z tak piekna dziewczyna-ooooh chyba sie zarumienilam, mily komplement
-a ty Zayn z kim idziesz?-zapytalam bo milczal
Z- ja ? z Harrym-zaczelam sie smiac, no tak,przeciez nie trzeba bylo miec pary
-pojde z wami wszystkimi i bedziemy sie swietnie bawic, a co z organizacja?
L-ja sie tym zajmuje-odezwal sie syczac , byl wsciekly ze chcialam pomoc
- jestem przewodniczaca tak jak ty wiec zajmiemy sie tym razem
L-po moim trupie-o jak mi tego9 brakowalo, klotni z nim , gowno! Nie brakowalo mi jego towarzystwa ani klotni z nim, myslalam przez chwile ze jestesmy kumplami ale on jest skonczonym dupkiem.
-wiec musisz umrzec, ja nie zrezygnuje-z koncem ostatniego slowa zadzwonil dzwonek a ja poszlam do dyrektora by powiedziec ze bede pomagac w balu.Po drodze zatrzymal mnie Zayn .
Z-wroc do mnie prosze Cie, tesknie za toba
-wybaczylam Ci to co zrobiles, i zadne z nas nie zerwalo, wiec chyba nie mam po co wracac do Ciebie skoro z Toba jestem
Z-czyli my?-zapytał nie dokanczając zdania
-poprostu mnie pocaluj ? i zapomne o wszystkim-Zayn podszedl do mnie i po chwili calowalismy sie
Z-tesknilem za Toba, przepraszam -powiedzial dajac mi kolejnego buziaka
-kochany musze teraz isc do dyra, spotkamy sie pozniej dobrze?
Z-jasne-powiedzial puszczajac powoli moja dlon i ioddalajac sie.
Zgodzilam sie z nim byc , chcialam z nim byc a ze zadne z nas nie zerwalo wiec nie bylo tematu. Kazdy zasluguje na druga szanse. On wycierpial swoje gdy mnie nie bylo wiec nie mialam na co czekac, byl swietny, przystojny,opieknuczy i kochany.

L-z calym szacunkiem dyrektorze ale to byl moj pomysl, ona nie jest wtajemniczona-powiedzial Liam gdy zaczelam temat balu u dyrektora
D-to ją wtajemniczysz i to zaraz-Liam spojrzal na mnie tak jakby mial mnie zaraz pogryzc.Wyszlismy na hol
-co moze twoja dziewczyna jest wtajemniczona w organizacje balu ?
L- od niej z daleka bo Cie przetrace
-kretyn
L-idiotka
-półgłowek
L-morderczyni
-twoja dziewczyna to sciera a ty jestes cuchnący kundel -gdy to powiedzialam Liam zrobił zamach i z całej siły uderzył mnie w twarz,upadłam.Z nosa poleciala mi krew.Zaczelam plakac , podnioslam sie i wampirzym biegiem ucieklam na dach szkoly. Nie moglam uwierzyc w to co mialo miejsce przed chwila, on mnie uderzyl, uderzyl mnie w twarz.Płakałam ,nie ja nie plakalam ja wyłam. Jak on mogl, jak mogl zrobic to co wtedy, gdy pchnal mnie i upadlam przegryzajac warge.Ja go potrzebowalam, gdy pojechalam do domu myslalam tylko o nim, mial szczegolne miejsce w moim sercu, nie moglam zapomniec o tym jak spedzalam z nim czas, jak piekne brazowe mial oczy , jak mowil i jak sie usmiechal. A on mnie uderzyl jakbym byla mezczyzna. Nie chcialam go widziec juz nigdy.W jednym momencie wszystko sie zmienilo, moje zaufanie do niego zniklo, chcialam umrzec, jak osoba ktora mowi ze cie nie skrzywdzi mozezrobic to kilkukrotnie, nie oszukujmy sie on ciagle mnie ranil, ciagle sie nasmiewal i ublizal mi jak tylko mogl. Myslalam ze ruszylam jego sercem, ale on nie mial serca. Byl zimny i choc to ja bylam wampirem i bylam martwa ,mialam serce, moje serce bilo miloscia do kazdego kto na nia zasluzyl. Lezalam i patrzylam w niebo, lzy splywaly mi po policzkach , jedna za drugą, nie chcialam teraz widziec nikogo procz mojego brata, zadzwonilam blagajac by przyszedl na dach.
Lo-co sie stalo, o moj Boże krew Ci leci z nosa, co sie stalo-zaczal plakac razem ze mna
- Liam mnie uderzył, uderzyl mnie z zimna krwią
Lo-czemu?
-powiedzialam ze jest cuchnącym kundlem
Lo-wilkolaki nienawidza tego stwierdzenia ,to jest dla nich najgorsza obraza, nic jednak go nie usprawiedliwia, ide .Kocham Cie
Louis pocalowal mnie w czolo i pobiegł, bałam sie tego co mialo stac sie za chwile, Lou byl zbyt spokojny, to oznaczalo jedno. On go zabije, on skreci mu krak.

Liam                                            ***



Co ja narobilem , co ja kurwa narobilem. Stracilem calkowite panowanie nad soba, uderzylem kobietę, uderzyłem ELize, kochaną Elizkę. Leciala jej krew z nosa, plakala, jak moglem jej to zrobic. Ona juz nigdy na mnie nie spojrzy, blekit jej oczu nigdy nie ogarnie mojego umyslu.Zastanawialem sie gdzie jest i co sie z nia dzieje, wiedzialem ze za chwile przyjdzie Louis i poprostu mi spusci lomot. Bylem na to przygotowany.Siedzialem na lozku, Louis nie pukał , wszedł do mojego pokoju,szarpnąl mnie i postawil na nogi.
Lo-jestes kurwa trupem , nie bede Cie bic, co Ty odwaliles, jak moj ojciec sie dowie on urwie Ci leb-na poczatku krzyczal, za chwile zaczal plakac i przycisnal swoja glowe do mojej- on Cie zabije, ona jest jego oczkiem w glowie , ma ochroniarza w domu, nikt nie ma prawa jej tknąć-wylkal caly czas placzac
- stracilem kontrole , nie wiem jak to sie stalo, nie zrobilbym jej krzywdy
Lo-wiem , ja wiem ze Ty nie zrobiles tego umyslnie, moj ojciec nie moze sie dowiedziec, zabilby Cie-Louis wyszedl z mojego pokoju, a ja usiadlem na lozku, zaczalem plakac, to zdarzylo mi sie drugi raz w zyciu, drugi raz z jej powodu. Nie moglem zrobic juz nic, nic nie naprawiloby tego co zrobilem. Czulem sie jak zero, zero ktore bije kobiety.


                                           ***

-halo ?-odebralam telefon
t- jestem w drodze do szkoly, wiem co sie stalo -powiedzialm moj ojciec przez telefon, no tak bylam jego corka, wiedzial o moich uczuciach , mial taki dar
-po co jedziesz?
t-zabije go, nikt nie bedzie Cie bil, ja tego nie trobilem i nie pozwole by jakis błazen to robil
-tato ale ja go nazwalam cuchnacym kundlem , on jest wilkolakiem
t-dostal juz szanse gdy zrobil to pierwszy raz , teraz sie nie wymiga
-tato nie rob tego
t- za godzine bede-rozlaczyl sie
Co teraz? Nic mu juz nie pomoze, wszystko z mojej winy, po co zaczelam go wyzywac.Przeciez jak on zginie , bede miala go do konca zycia na sumieniu. Nie wiedzialam co mam robic, zeszlam z dachu i poszlam do Louisa.
-tata tu idzie, z wujami, on chce go zabic
Lo-wiem-Louis plakal,plakal jak male dziecko
-co teraz?
Lo-nic nie da sie juz zrobic, Liam jest juz u dyrektora

O rany, minela godzina, ojciec juz byl, z jego predkoscia mogl byc nawet szybciej, pobieglam do gabinetu dyrektora ale nie bylo ich juz tam. Uzylam swojego daru nasluchiwania, ale ojciec zagluszal moje nasluchiwania.Pomyslalam ze moga byc poprostu w szkolnych lochach, szybko tam pobieglam, jednak musialam zachowywac sie cicho bo dobrze zgadlam byli tam , ochrona byla wszedzie. Nie mialam jak tam wejsc, postanowilam zrobic to na sile, potraktowalam ich bólem. Weszlam. Liam leżal na podlodze, taki bezbronny i bezradny, nigdy wczesniej nie widzialam go takiego.
L-wyjdz Elizo, nalezy mi sie-powiedzial dyszac gdy tylko zobaczyl jak ide w kierunku ojca,byl zalamny,przerazony i spokojny jednoczesnie, mial strach w oczach,nigdy go takiego nie widzialam, zawsze byl z tym chamskim usmieszkiem na twarzy a teraz byl zwyczajnym przerazonym chlopakiem
t-co tu robisz! nie mialas przychodzic
-tato, blagam , daruj mu to co zrobil, ja Ci przysiegam ze nigdy sie do niego nie odezwe- zaczelam plakac, ojciec spojrzal na mnie i na niego,zwyczajnie mnie zignorował
t-wyjdz-krzyknal i skinal palcem do Damiana , mojego ochroniarza, by przekrecil glowe Liama-nie bedziesz na to patrzec, Vano zabierz ją stad
- nieeeeeeeeeeeeeeeeee! błagam , nie zabijajcie go, ja wtedy tez umrę, ja go potrzebuję-krzyknelam placzac, nie umielam wypowiedziec jednej rzeczy, nie chciala mi przejsc przez gardlo
t-czyn swoja powinnasc Damianie,masz cos do powiedzenia chlopcze ?
L-przepraszam Elizo , przepraszam ze zranilem Cie tak bardzo ze płaczesz i cierpisz-skonczyl mowic a z jego policzkow lecialy łzy, płakał, on płakał
D-to bedzie krotka smierc-powiedzial Damian
-nie blagam Was, Ja Go kocham ! tato nie zabieraj mi go , ja go kocham , nie potrafie zyc bez niego-tata kiwnal do Damiana by go puscil a ja podbieglam do Liama-przepraszam -pocalowalam go w rece z ktorych saczyla sie krew,pobili go, drastycznie go pobili, tak bardzo chcialam scalowac  te rany, by go wyleczyc.Tak kochalam go, w tej chwili to zrozumialam, zrozumialam ze jest dla mnie wszystkim, pierwsze co robie gdy sie budze to mysle o nim a gdy zasypiam robie to samo. Liam Payne skradl mi serce w dosc drastyczny sposob. I w dosc drastyczny sposob sie o tym dowiedzial, oczywiscie ze nie chcialam by znal prawde, bo po co ? I tak z nim nie bede, powiem mu gdy to pieklo sie skonczy ze powiedzialam tak bo tylko to zadziala na mojego tate. Uwierzy, a jak nie to go zahipnotyzuje.
t- skoro moja corka obdarzyla Cie miloscia,nie zabije Cie, dostaniesz ostatnia szanse, nie zabiore jej kogos kto skradl jej serce-powiedzial tata-wstancie-zrobilismy co kazał- szanuj ją ,zapominam to co sie zdarzylo dzis i wtedy gdy byliscie sami w klasie. Dostales nowe zycie, nie zmarnuj go, bo nastepnym razem jej nie poslucham-powiedzial, ucalowal mnie w czolo i juz udawali sie do drzwi
-kocham Was, dziekuje
v-jestes poprostu najwazniejsza dla braci Motei jestes nie tylko córką Mar'a ale i naszą nie pozwolelibysmy Ci cierpiec-powiedzial po czym wyszli.
 My zostalismy tam sami. Liam spojrzał na mnie , byl obolaly, widac bylo ze bardzo cierpi,podparł sie na mnie i powolnym krokiem szlismy do szkoly, milczelismy, Liam nie odezwal sie ani slowem.Dotarlismy do jego pokoju, nikogo nie bylo.Zdjelam mu buty i spodnie, polozylam go do lozka, plakalam bo wszedzie mial krwawiace rany.
L-prosze nie placz juz, serce mi peka gdy to widze.Ty naprawde mnie kochasz? - tak kocham Cie,naprawde bardzo chcialam mu powiedziec ze tak ale dla naszego wlasnego bezpieczenstwa wolalam trzymac sie wersji ktora wymyslilam w lochach
-nie Liam, powiedzialam tak bo nie chcialam by Cie zabili
L-rozumiem,mogli to zrobic, zobacz co Ci zrobilem-przejechal palcem po moim policzku scierając z niego lze ktora splywala-juz nigdy nie pozwole bys przeze mnie plakala, nigdy!-wzielam jego dlon i przylozylam sobie do  twarzy po chwili calujac ją od srodka-Elizo, nie caluj mnie po rekach, to krepujace-powiedzial
-spij, bede tu do momentu az zasniesz
L-poloz sie obok mnie-szepnal,balam sie, balam sie ze mi nie uwierzyl w to co powiedzialam.Polozylam sie obok, glaskalam jego rany.Zasnal, po chwili poprostu spał.Pochylilam sie by pocalowac go na pozegnanie, jego usta tak bardzo mi sie podobaly, zamiast pocalowac go w policzek tak jak chcialam , pocalowalam go w usta, tak bardzo tego pragnelam, on spał, nie bedzie nic wiedziec. Gdy zaczal sie ruszac szybko zeszlsam z lozka i wyszlam z jego pokoju. Poszlam do nas by poprostu zasnac. Powiedzialam Caroline wszystko, wszystko co tak dlugo tlumilam w sobie.Powiedzialam co sie stalo dzisiejszego dnia.
c-dlaczego placzesz
-bo go kocham, nigdy wczesniej nie kochalam zadnego mezczyzny
c- to sie ciesz
-kocham Go Caroline, kocham-plakalam ze szczescia? Bylam dziwna, no conajmniej dziwna. Pierwszy dzien szkoly po mojej przerwie a tak sie zaczal, zapowiadalo sie calkiem dziwnie i zabawnie.Dobrze ze wszystko skonczylo sie w ten sposob.Moglo dojsc do tragedii.

1 komentarz: