sobota, 6 lipca 2013

17

Wstalam,Liam spał wiec zeszlam na sniadanie. Atmosfera na dole juz dawala sie we znaki, wszedzie chodzilo pelno ludzi przygotowujac zamczysko do uroczystosci. Z kuchni dochodzily rozmaite zapachy, pieczona kaczka, indyk,kurczak, owoce, warzywa,winoooo. O tak tego dnia mialam w planach wypic duzo wina, chcialam sie odstresowac . Tata siedzial sam w jadalni,przywitalam sie z nim i usiadlam.Zaczelam wyjadac mu jedzenie z talerza, zawsze jadalismy z jednego talerza z tata, pamietam to jak dzis.
t-Elizko mam pytanie-powiedzial
-taaak ?
t-myslisz ze nie doszly mnie sluchy o wiezach krwi ?-zamarlam, autentycznie zamarlam
-ale-przerwal mi w pol zdania
t-z kim w koncu jestes?-dalej konsumowal swoje sniadanie i nie byl wcale zly
-bo ja..-znowu mi przerwal
t-masz 18 lat, powiedz mi o co tu chodzi bo  zaczynam sie gubic
-kocham Liama, naprawde go kocham ale boje sie z nim byc, my zbyt czesto sie klocimy tato, mamy takie same charaktery-powiedzialam
t-ale mozecie sprobowac , czyz nie ?
-tak, ale ja sie nie narzucam tato, ja mam chlopaka a on ma dziewczyne
t-skoro Liam szukal zaklecia na zerwanie wiezi to musi czuc to samo co ty elizo-nigdy z nim tak nie rozmawialam, bylo mi glupio-koniec udawania, nie musicie juz grac pary, polubilem go, naprawde-zapewnil ojciec
-przepraszam tato
t-trafilas na moj dobry dzien, wiezi miedzy toba a Zaynem juz nie ma ,od tej chwili sama decydujesz o swoich uczuciach.  I tak nawiasem, jak Liam zobaczy cie dzis wieczorem to sie zakocha, obiecuje-puscil mi oczko. No bez watpienia trafilam na jego dobry dzien, gdyby bylo inaczej dostalabym opierdol.
-kto sciagnal wiez z nas?
t- moja przyjaciolka czarownica
-dziekuje tato -ucalowalam go i zaczelam jesc
 Zjadlam sniadanie i poszlam po Liama.
-wstawaj spiochu-pochylilam sie nad nim-hahah, klamczuch, myslalam ze spisz-krzyknelam gdy chwycil mnie za talie i przewrocil na siebie
L-ma Pani piekna pizame-zasmial sie
-dziekuje,wstawaj bo musisz cos zjesc,albo nie , czekaj, zaraz wracam-pobieglam do kuchni po musli, owoce i sok-mam sniadanie, mistrzu zje w lozku. Wsadzil sobie kulke winogrona do ust i mi sie przygladal.
L-masz wahania nastrojow Elizo
-rozmawialam z tata, on wie ze udawalismy Liam
L-i co mowil ?
-no wlasnie nic i to mnie dziwi , chyba jest zbyt podekscytowany wieczornym przyjeciem.
L-w co sie ubierzesz? - chyba zartuje ze mu powiem
-nie wiem jeszcze
L-to moze cos kupimy ?
-ymmmm, moja mama ma duzo strojow na takie okazje
L-ok-Liam zjadl i zeszlismy do ogromnego salonu , tv musielismy wysunac ze sciany bo gdyby na niej wisial , wygladaloby to komicznie w tym pomieszczeniu-oo masz fortepian ? -wrasnal niczym baba ktora zobaczyla jakis piekny ciuch na wystawie sklepu.
-a no mam
L-grywasz ?
-potrafie ale dosc dlugo nie gralam
L-mogę? -ohh, on mnie z dnia na dzien bardziej zadziwia, wszechstronnie utalentowany  czlowiek
-jasne
Zasiadl do bialego fortepianu a jego palce spoczely na klawiszach. poczulam wszystko na nowo, milosc do niego, ta milosc byla lekiem na cale zlo, on byl wszystkich czego chcialam. Beethoven-Moonlight Sonata-to gral, dzwiek rozniosl sie po calym zamczysku, muzyka wydobywala sie spod jego palcow tak latwo i plynnie, wpatrywalam sie w niego jak w obrazek. Oczy mial zamkniete a glowa z kazdym dzwiekiem poruszala sie inaczej. Byl oddany muzyce . Chcialam by przestal bo mialam ochote podejsc do niego i powiedziec wszystko co czuje ale staralam sie opanowac. Tata po cichu wszedl do salonu i podszedl do mnie.
t-ma chlopak talent i kolejnego plusa u mnie-powiedzial tata i wyszedl .A ja znowu rozkoszowalam sie muzyka . Skonczyl i spojrzal na mnie,podeszlam do niego .
L-i jak ?
-pieknie,jestem w szoku
L-a Ty cos potrafisz?
-jasne!!!
Polozylam palce na klawiaturze i wygralam pierwsze 3 min   toccata and fugue-bacha.Skonczylam a Liam zaczal sie smiac
-co ?
L-pasuje to do twojego gatunku
-hahah,bardzo smieszne-uderzylam go w ramie
L-no co ?-usmiechnal sie

kilka godz. pozniej
Siedzialam jak taki zebrak przed toaletka w swojej sypialni. Niby wygladalam dobrze ale balam sie reakcji Liama. Wlosy mialam rozpuszczone i upiete po bokach, skromnie i prosto. Makijazu prawie nie miala, podkreslilam oczy i usta. Mama juz kilka razy zdazyla wyslac po mnie Damiana ale ja nie chcialam isc, goscie juz byliwiec i musialam schodzic. Wstalam i powolnym krokiem dazylam do drzwi. Gdy tylko je otworzylam uslyszalam rozmowy wszystkich gosci i rozmowe rodzicow dotyczaca mnie. Damian znowu podszedl by powiedziec ze Liam czeka na dole schodow. Wzielam gleboki oddech i wyszlam z pokoju.Wiedzialam ze jeszcze mnie nie widzial ,zaczelam podazac w strone prawego rozwidlenia schodow.


                                        ***
Eliza nie schodzila, zaczynalem sie martwic, juz mialem podejsc do jej ojca by zapytac co sie z nia dzieje ,gdy ja ujzalem. Nie moglem uwierzyc ze to ona. wygladalam przepieknie, jej brazowe wlosy opadaly na piersi a ona niesmiale sie do mnie usmiechala. Miala piekna biala suknie, taka szeroka na dole, dziwilem sie ze niej idzie normalnie. Stapala po schodach jak ksiezniczka. Wszyscy patrzeli  tylko na nia. Podalem jej reke gdy byla juz przy ostatnim stopniu. Spojrzala na mnie ze strachem.
L-pieknie pani wyglada panno Motei,czy zrobi mi pani ten zaszczyt i ze mna zatanczy ? -powiedzialem a ona sie usmiechnela, byla taka piekna
-oczywiscie-powiedziala i podeszlismy do jej rodzicow
m-pieknie wygladacie razem, mysle ze czas na walca-powiedziala mam Elizy
G-mysle ze gospodarze powinni zatanczyc jako pierwsi-powiedzial ktorys z gosci
T-uczyni mi pani zaszyt?-tata elizy pochylil sie do mamy Elizy i wzial ja na srodek-Liam, Elizo na co czekacie kochani. Wzialem Elize za reke i ruszylismy na srodek wielkiej sali do tego typu imprez. Zaczelo sie,Eliza wyraznie miala strach w oczach.Muzyka nas niosla po calej sali, czulem sie jakbym byl w innych czasach. Kazdy na nas patrzyl, no w sumie nie ma sie co dziwic, tylko rodzice El i my tanczylismy. Eliza wygladala tak pieknie ze nie potrafilem na nie nie patrzec. Caly czas sie usmiechala, chyba zaczynelam czuc cos do tej dziewczyny. Nie przestawalem o niej myslec. To juz drugi raz jak musielismy razem tanczyc i podobalo mi sie. Ona cala byla cudem natury.Bylo to dla mnie smieszne ze wczesniej sie tak nienawidzilismy. To dosc dziwne jak cienka nic jest pomiedzy miloscia i nienawiscia. Taniec sie skonczył poszlismy wiec usiasc do stolu. Przypałetal sie jakis koles do naszego stolika i zaczal rozmawiac z Eliza,ktora byl oczarowany. Kipialem z zazdrosci.

                                      ***

Siedzialam z Liamem przy naszym stole , ludzi nie bylo duzo, rodzice zaprosili jakies 15 par , plus my to jakies 34 osoby. Podszedl do mnie wapir z Wenecji  Rahim Stone , znalismy sie od malego dziecka, ale nie pomyslalabym ze on tak sie wyrobi. Zapytal sie czy moze dosiasc, oczywiscie ze pozwolilam. Dlaczego by nie?
R-wydoroslalas Elizo-powiedzial smiejac sie , usmiech mial boski
-a Ty nic sie nie zmieniles-zasmialam sie - z kim jestes?
R-z siostra
-to prosze mnie z nia poznac-powiedzialam i juz po chwili stala przede mna piekna niska brunetka o oczach czarnych jak wegiel.
R-to Marina-powiedzial
-a to Liam, moj przyjaciel-powiedzialam na co Liam zrobil oczy,chyba myslal ze powiem narzeczony. Tak wywnioskowalam po jego minie. Wracajac do Mariny , juz odrazu widzialam ze to ziolko niezle. Flirtowala z Liamem ,odkad sie usiadla Liam przestal mnie zauwazac. To bylo cholernie przykre. Pilam kieliszek wina za kieliszkiem i na szczescie sie juz znieczulilam, poszlam zatanczyc z Rahimem i calkowicie zatracilam sie w rozmowie podczas tanca ,że awet nie zauwazylam znikniecia Liama. Wrocilismy do stolika ,brakowalo dwoch osob, Liama i Mariny. Zaczelam podejrzewac ze sa razem, probowalam wytezyc sluch i uslyszec glos Liama ale nie udalo mi sie. Tata poprosil mnie do tanca i znowu bylam na parkiecie, kolejne 30 min i Liama nie bylo. Wyszlam na dwor, zaczelam sie nasluchiwac i uslyszalam jego smiech,podazalam w kierunku glosow. Zaczelo cholernie mocno padac, ale szlam dalej, gdzie on do colery jest! Moja suknia byla juz doszczetnie przemoknieta i zabłocona. Bylam sporo od domu, w jakim lesie za nasza brama. Szukalam go, glosy w moim uchu byly coraz bardziej wyrazne,wiedzialam juz ze byl z nia. Nie bylam do konca pewna czy chce zobaczyc to co sie tam dzialo na wlasne oczy,slyszalam jeki i mlaskanie. Calowali sie, to bylo pewne ale czy bylo cos wiecej. Podeszlam ,dzielilo mnie od nich 3 m, Liam odsunal sie gwaltownie od dziewczyny gdy tylko mnie zobaczyl. Z moich oczu poplynal potok łez. Nie chcialam tego wstrzymywac, chcialam by zobaczyl jak wielki bol sprawil mi swoim zachowaniem.
-nienawidze Cie! jestes podlym dupkiem!
L-Elizaaaa!-krzyknal za mna
-nie chce Cie wiecej widziec, blagam Cie daj mi swiety spokoj
L-Eliza ja nie chcialem Cie zranic-podbiegl do mnie
-slepy jestes!Myslales ze naprawde oklamalam ojca by Cie nie zabijał? Przeciez to od poczatku bylo logiczne ze Cie kocham! Jestes slepcem Liam! Pieprzonym slepcem! Oddalam Ci swoja dusze i cialo dzien po wyznaniu milosci, a Ty to wszystko spieprzyles!
L-Elizo nie odchodz prosze, zostan tu ze mna-powiedzial lapiac mnie za reke ale sie wyrwalam
-poprostu daj mi zyc wlasnym zyciem,ja Tobie zycze szczescia z calego ,mojego cholernie zranionego serca-zaczelam biec w strone bramy . A on tam stal, byl rownie przemokniety jak ja,stal i krzyczal moje imie.
Moja suknia byla czarna od blota,oczy zapewne mialam rozmazane a wlosy byly poprostu mokre jakby swiezo po umyciu. Ulewa byla niesamowita,pasujaca do mojego nastroju. Wbieglam tylnym wejsciem by nikt mnie nie zauwazyl , na moj pech Damian byl pod drzwiami moje pokoju.
D-prosze pani wszystko w porzadku ?-zapytal
-tak Damianie, ulewa mnie zlapala-powiedzialam i weszlam do swojego pokoju. Weszlam pod prysznic, strumienie wody oblewaly moje nagie cialo, a ja glosno wylam, jak wilk do ksiezyca-doslownie. Chcialam zmyc z siebie te przekleta milosc do niego, jego zapach, smak ,wszystko co bylo zwiazane z tym chlopakiem. Alkohol wcale mnie nie uspokoil, wszystko czulam jeszcze mocniej. Chcialam tylko zapomniec, zapomniec o wszystkim co nas laczylo.

1 komentarz: